„ Justynka śniegowa dziewczynka „
Pewnej nocy gdzieś daleko w świecie ,
na mapie zapewne to miasteczko znajdziecie,
przybyła do lasu Pani Zima w białych szatach,
białych pończoszkach, białych kozakach.
Otuliła ziemię całą puchową pierzynką.
Przechadza się teraz leśną ścieżynką.
Wchodzi w głąb boru ciemnego .
Widzi chatkę pana gajowego.
- Myśli sobie - u gajowego znajdę schronienie,
w zamian spełnię każde jego życzenie.
Już stuka do drzwi wejściowych,
otwiera je młody gajowy .
Zaprasza do środka gościa swego,
nocnego, mocno strudzonego.
Proszę cię pani wejdź w me progi
zbierzesz u mnie siły do dalszej drogi.
Strząsnęła Pani Zima śnieżek z szaty białej.
Weszła lekkim krokiem do sionki małej.
Czysto tu i kolorowo.
Sionka pomalowana jest na różowo.
Małe okienko muślinowa zasłona zdobi.
Na wprost wejściowych drzwi wiszą jelenie rogi.
Z sionki wchodzi się do olbrzymiej sieni.
Pełno w niej doniczkowej zieleni.
Stoją tam duże donice z kwiatami.
Ściany obwieszone są trzykrotkami.
Widać, że żona gajowego dba o roślinki.
Rosną u niej nawet małe cytrynki.
Rozgląda się Pani Zima wkoło.
Jest tu czysto, przytulnie i wesoło.
Gajowy prowadzi gościa znamienitego
do dużego pokoju gościnnego.
- Usiądź proszę gościu drogi,
wypoczniesz w mym domku ubogim.
Zbudzę żonę, przygotuje wieczerzę,
kiedy się posilisz, pójdziesz leżeć.
-Nie budź żony. Niechaj śpi sobie.
O nocnym gościu rankiem się dowie.
Nie jestem głodna tylko strudzona,
przed oczami staje mi senna zasłona.
Przygotuję sobie sama posłanie
na tym puszystym pluszowym tapczanie.
Jutro porozmawiamy,
lepiej się poznamy.
Poszedł gajowy do żonki spać.
Chciałby odpowiedź na wiele pytań znać.
Przewraca się na łóżku, wierci się,
Rozmyśla -ciekawe jak nasz gość się zwie?
Intensywnie się głowi
- co ta dama nocą w lesie robi.
Dlaczego przyszła sama?
Przecież widać, że to bogata dama.
Gdzie podziała sługi swoje?
Budzi żonę. Lepiej myśli się we dwoje.
-Żonko moja miła jakaś pani się zjawiła
we wspaniałym stroju ,śpi teraz w gościnnym pokoju.
Budzić cię nie pozwoliła, sama sobie pościeliła.
- śpij kochanie – żonka rzekła- rankiem się dowiemy
jaką damę w swej chacie przyjmujemy.
Obudziła się Pani Zima wczesnym rankiem.
W izbie pachnie już rumiankiem.
Żona gajowego rumianek parzy,
ze swym mężem wesoło gwarzy.
Pani Zima poszła do kuchni, wita gospodarzy,
siada na krzesełku, wraz z nimi gwarzy.
Gajowy prosi -wyjaw nam pani coś za jedna,
po twym stroju widać, żeś nie biedna.
Czemu po nocy błąkasz się sama, gdzie sługi twoje,
gdzie bagaże, stroje?
Jestem Zima .Przybyłam dzisiejszej nocy.
Mrozy, wichry oraz śniegi mam w swej mocy.
Wystarczy jedno moje skinienie,
a spełnią każde me życzenie.
Gospodyni głos zabiera -śniadanie gotowe, do stołu prosimy,
przy śniadaniu sobie pogawędzimy.
Pani Zima z rozkoszą rozsiadła się za stolikiem,
posila się teraz gorącym barszczykiem.
- Widzę smutek w waszych oczach
mówi Pani Zima urocza.
Zdradźcie jedno swe życzenie,
spełnię je za udzielone mi schronienie.
Brak nam tylko dzieciątka małego
do szczęścia pełnego.
Na to Pani Zima odpowiada - widzę, że macie serca złote
dlatego przywiozę do was małą sierotę.
Nie ma ojca , ani matki,
nie ma także swojej chatki.
Tuła się po całym świecie.
Mam nadzieję ,że z chęcią je przygarniecie.
Żona gajowego łzy ociera - jakże radosna to nowina,
napijmy się z tej okazji białego wina.
Od lat przeszło dziesięciu
marzymy o małym dziecięciu.
Teraz spełni się nasze marzenie,
serc naszych najskrytsze pragnienie.
Pani Zima powiada -zaraz ruszam po wasze dziecię.
Jutro wczesnym rankiem przed chatką je znajdziecie.
Dziękuję wam za gościnę moi mili,
oczekujcie teraz radosnej chwili.
Pani Zima odeszła, zostawiła nadzieję.
Czekają małżonkowie. O już dnieje.
Wybiegają z chaty. Małe dziecię idzie w ich stronę.
Zmarznięte ,wystraszone.
Małżonkowie ręce wyciągają-chodź dziecię kochane.
Od dziś u nas zostaniesz. Zastąpimy ci tatę i mamę.
Dziewczynka mówi nieśmiało - Jestem śniegowa dziewczynka.
Mam pięć latek , na imię mi Justynka.
Pan gajowy prosi - wejdź Justynko do chatki.
Damy ci nowe szatki.
Najesz się do syta, odpoczniesz po podróży.
Nie będzie ci się u nas czas dłużył.
Wesoło teraz w leśniczówce jest.
Cieszy się każdy zwierz,
bo zwierzęta lubią gajowego,
mają w nim przyjaciela swego.
Dlatego teraz się radują.
Justynkę leśną boginką obwołują.
Bawi się Justynka ze zwierzątkami
całymi dzionkami.
Okolicę zwiedza całą,
bardzo się jej tutaj spodobało.
Polubiła las cały,
zwierzątka ją pokochały.
Dziadkowie także pokochali Justynkę
małą śniegową dziewczynkę.
Dobra z niej dziewczynka. Pomaga w chacie
swej nowej mamie i nowemu tacie.
Czas szybko mija, odchodzi mroźna zima.
Śniegu już prawie nie ma.
Zbliża się wiosna .Martwi się Justynka
nasza mała śniegowa dziewczynka .
Coraz gorzej się czuje. Co dzień coraz bledsza.
Gorąco jej , szuka chłodnego powietrza.
Słońce jej nie służy. Głowa boli, mizernieje w oczach.
Co będzie z Justynką –martwi się mama urocza.
Martwi się również Pan gajowy.
Szuka po lesie Pani Zimy srogiej.
Krzyczy głośno na cały las-
Pani Zimo dlaczego oszukałaś nas?
Nasza Justynka , dziecina kochana, droga
odchodzi za tobą Pani Zimo sroga.
Słabym głosem Pani Zima odpowiada-
Jest na to pewna rada:
Wyślijcie dziecię za morza, oceany,
w świat daleki nieznany.
Na biegun północny. Dziecię tam odżyje,
przed Panią Wiosną się ukryje.
Usłyszawszy to pędzi gajowy do chaty.
Wiedzie go jelonek rogaty.
Wpada gajowy do izby- Justynka leży zemdlona,
bez życia, blada, pokurczona.
Na krótko siły odzyskuje.
Słabiutkim głosikiem wykrzykuje-
żegnajcie rodzice kochani,
zostańcie teraz sami.
Powrócę do leśnej chaty
kiedy przyjedzie mróz brodaty,
kiedy śnieg pokryje pola, łąki,
kiedy odlecą na południe słowiki i skowronki,
kiedy zamarznie staw przed chatą
wtedy wrócę -mamo, tato.
Tęskno mi będzie za wami
moi rodzice przybrani.
- Dłużej czekać nie możemy.
Wyjedziemy na północ, Justynce pomożemy.
Zaraz w drogę ruszamy. Pakują szybko walizki.
Czas odjazdu bliski.
Trzeba szybko ratować Justynkę,
Naszą małą śniegową dziewczynkę.
Pojedziemy za góry, rzeki, morza,
Tam, gdzie jaśnieje polarna zorza.
Zebrały się zwierzątka. Przed chatą czekają,
kochaną Justynkę żegnają.
Wołają za nią - wracaj do zdrowia Justynko,
nasza kochana leśna Boginko.
Dziadkowie przyrzekają domu pilnować,
zwierzątkami się opiekować.
Cała trójka weszła już do dorożki. Odjeżdżają,
na pożegnanie chusteczkami machają.
Pojechali na północ, gdzie Pani Zima króluje ,
swych poddanych śniegiem obsypuje,
gdzie zmarznięty jest wielki arktyczny ocean,
gdzie panoszy się mróz -Pani Zimy sługa pan.
Na północy Justynka odzyskała siły,
gości na jej twarzy uśmiech miły.
Lecz czas wolno płynie.
Tęskno za zwierzątkami małej Justynie.
Zwraca się do ojca -Ojcze drogi minęło sporo czasu,
wracajmy szybko do naszego lasu.
Tata ze smutkiem odpowiada -tam teraz lato, wróg twój srogi,
zimą wrócimy w rodzinne progi.
Doczekać się Justynka nie może
kiedy zawita zima w ukochanym borze.
Wreszcie dziadkowie napisali list do Justynki.
Wrzucili go do pocztowej skrzynki.
List to długi, radosne w nim nowiny.
Zawiadomienie o nadejściu mroźnej zimy.
Stęsknieni wrócili do boru kochanego,
śniegową pierzynką pokrytego.
Radość panuje w borze,
wrócili gospodarze.
Pan gajowy z żoną swoją
nadejścia wiosny się boją.
Po długiej naradzie wyrusza gajowy w bór
by odnaleźć Pani Zimy dwór.
Chce porozmawiać z Panią Zimą.
Właśnie sanie jakieś minął.
W saniach siedzi Pani Zima w białych szatach,
białych pończoszkach, białych kozakach.
Krzyknął gajowy - stój zimo sroga- rozmówić się musimy,
nie chcemy wiosną tracić naszej dzieciny.
Uczynimy wszystko, by ocalić Justynkę
naszą kochaną śniegową dziewczynkę.
Justynkę bardzo kochamy.
Powiedz Pani Zimo co uczynić mamy,
by Justynka z nadejściem wiosny zdrowa była,
promieniami słońca się cieszyła.
Pani Zima rzekła łaskawie- przez dwa lata milczeć musicie,
wtedy ocalicie Justynce życie.
Będzie mogła żyć między wami,
radować się letniego słońca promykami.
Ciężka to próba , jeśli jej nie spełnicie
wszyscy w sople lodu się przemienicie.
Teraz wracaj szybko do chaty mój drogi.
Obwieść paniom wyrok srogi.
Późnym wieczorem wpadnę do was.
Jeśli na me warunki się zgodzicie , zacznę odmierzać czas.
Wraca gajowy wolno do chatki. Smutny, zatroskany.
Żona z Justynką podbiegają do bramy.
Cieszą się z jego powrotu ,radośnie witają
o wynik spotkania z Panią Zimą pytają.
Opowiedział gajowy przebieg rozmowy-
oznajmił im wyrok surowy.
Po naradzie zgadzają się na żądanie Pani Zimy
- udowodnimy jej ,że dotrzymać słowa potrafimy.
W milczeniu żyć będziemy,
bo Justynkę uratować chcemy.
Ktoś stuka do chaty. Gajowy otwiera
Pani Zima przemocą do środka się wdziera.
Gospodarze oznajmili jej swe postanowienie,
które przyniesie Justynce ocalenie.
Pani Zima opuszczając las
zaczęła odmierzać czas.
Z nadejściem wiosny swe leśne gniazdko opuszczają,
na biegun północny podążają,
by tam przeczekać upały,
które w lesie nastały.
Wszystko czynią w milczeniu,
trwają w swym postanowieniu.
Lecz niełatwa to sprawa,
bo Justynka jest wszystkiego ciekawa.
Przybywa jej lat,
chce poznawać świat.
Rodzice pomni przestrogi Pani Zimy srogiej
milczą , by nie stracić dzieciny drogiej.
Pilnują ,by Justynka milczała,
soplem lodu się nie stała,
by i oni w sople lodu się nie zamienili,
by w szczęściu i zdrowiu długich lat dożyli.
Minęły dwa długie milczące lata.
Justynka na stałe wraca do leśnego świata.
Promieni słońca się nie boi
Dumnie przed nimi stoi.
Cały las się raduje,
radośnie wyśpiewuje.
Pani Zima sroga
Już nie zagości w chatki progach.
Mieszkańcy drzwi przed nią zamykają,
Do środka nie wpuszczają.
Doskonale pamiętają, że podstępna to Pani
Wiele serc potrafi zranić.
Katarzyna 18:25, 11 grudnia 2012
Bajka - bomba ! Moje dziewczynki powiedziały , że bardzo im się podobało :)
Odpowiedz