Kogut i kura
Wczesnym rankiem zapiał kogut,
śpiącym kurkom czyni zarzut:
-Czemu śpicie drogie panie?
Jaja znosić na śniadanie!
Babcia jajek szuka wszędzie,
pewnie zaraz tu przybędzie.
Pan gospodarz już na nogach,
więc mu jadło trzeba podać.
Wszak mu w brzuchu głośno burczy,
już słoninka w garze skwierczy.
Nie na darmo jecie proso.
Jaja trzeba za to znosić.
Na to rzekła ruda kura:
-Niepotrzebna awantura.
Spójrz kogucie do koszyka,
tuzin jajek tam już czeka.
Umilkł kogut zawstydzony.
Takiej właśnie szuka żony.
Pięknej, zgrabnej i odważnej,
Wszak w duecie zawsze raźniej.
Wnet maślane zrobił oczy
i wygładził swój kubraczek.
Strzepnął piórko, potem drugie.
Ze wzruszenia okiem mrugnął.
Chciał przemowę szepnąć krótką,
lecz w kurniku wszczęto kłótnię.
A o jajka wszakże poszło,
bo nie każda jajko zniosła.
Szara kura aż się pieni,
dookoła szybko goni.
Pierś wypina, kłapie dziobem.
i w kurniku raban robi.
Rzucił kogut, więc amory.
Zapiał głośno, zwołał kury.
Dyscyplina to rzecz święta,
ja nie znoszę wszak wykrętów.
-Która wolne dzisiaj wzięła?
Ruda łepek wychyliła.
Więc się kogut cały spłonił,
nie chce lenia mieć za żonę.
obraz Max Haenger