W krainie marzeń
Za górami, w leśnym gąszczu,
tam gdzie żyją dziwne chrząszcze,
mają swoje piękne chaty
takie śmieszne małe skrzaty.
Są niebieskie, trzpiotowate
i jednego mają tatę.
I Smerfetka tylko jedna.
Piękna, zgrabna i powabna.
Każdy Smerfik ma swój domek.
Każdy z nich ma też przydomek.
Jest tam Pracuś, Łasuch, Gapcio,
opiekuńczy tata Papcio.
Ważniak, Zgrywus i Marzyciel
i Ciamajda i Wichrzyciel.
Jeszcze innych imion wiele.
Wszyscy oni przyjaciele.
A opodal smerfnej wioski,
ot Gargamel mieszka wścibski.
Za Smerfami ciągle goni.
Chce z nich zrobić słodki dżemik.
Wszak wyczytał w starych księgach,
że dżem smerfi to potęga.
Kto spożyje, chociaż łyżkę,
tajemnice pozna wszystkie.
I mocarzem wnet zostanie.
A to jego jest marzenie.
Kocur Klakier mu pomaga,
Choć zwyczajna to łamaga.
Lecz się Smerfy bardzo boją,
gdy go widzą, uciekają.
Nie chcą wkładem być do gara.
Gargamelu, z wioski wara!
Właśnie czas jest na poziomki,
A pod nimi Smerfów domki.
A że sięgał po nie Tomek,
szybko dojrzał mały domek.
Zaniemówił ze zdziwienia.
Ot spełniają się marzenia.
Właśnie dumał o Smerfikach,
a tu jeden przed nim fika.
Wnet na rękę wziął go Tomuś:
może wezmę cię do domu.
Śpiewnym głosem to obwieścił,
lecz go Smerfik zaraz skarcił.
Puść, to boli! Złamiesz nogę.
Ja oddychać już nie mogę.
Lepiej przegoń Gargamela,
bo on chce nas powystrzelać.
Gdzieś wyczytał ten satrapa,
że z nas będzie dobra zupa.
No i dżemik wyborowy,
więc urządza na nas łowy.
Wtem przypomniał Tomuś sobie,
że w kieszeni ma sok z morwy.
Sok magiczne ma działanie.
Za zadanie ma zmniejszanie.
Musi Tomuś być maleńki,
by się ukryć pośród łąki.
Znaleźć szybko tego drania
i solidne spuścić lanie.
Wnet przechytrzę Gargamela,
Mały Tomuś się przechwala.
Niech no tylko wejdzie w drogę,
to mu wszystkie włosy wyrwę.
Bo nauczkę dać mu trzeba.
On zaliczy dzisiaj glebę.
Chodźmy szybko, nie żartuję,
ja was dzisiaj uratuję.
Wszak, kto, pod kim dołki kopie,
ten się znajdzie w gęstej zupie.
Choć przysłowie nie tak głosi,
niezły będzie dziś bigosik.
Głośno woła Gargamela.
W uszach dudnią decybele.
Aż kot Filon dęba stanął.
Przestraszyła się też mama.
Co się dzieje Tomciu drogi?
Spadniesz z łóżka. Nie kop nogą.
Więc to tylko senne zwidy?
Tomuś ziewnął nieszczęśliwy.
Mamo, ja tam wracam zaraz,
bo tam niezły jest ambaras.
Gargamel wciąż zastawia sidła.
Wciąż podcina Smerfom skrzydła.
Muszę tam się znaleźć znowu,
nie pozwolę mu na łowy.
Lecz to nie jest wcale proste.
Jak się mamo mam tam dostać?
Szybko zaśnij mój kochany,
Ze snem wrócisz w tamte strony.
Rozpraw szybko się z tym zbójem,
bo on grozą wielką zieje.
Powiem synku ci w sekrecie,
że przewrotne bywa życie.
Kto dokoła zło rozsiewa,
tego żałość wnet odziewa.
Fot. z netu