Dawno temu ………
Zamiast czytać bajki wnusi,
babcia baje ciągle z głowy.
I tak właśnie znowu było,
gdy zaczęła bajkę nową.
Dawno temu rzecz się działa.
Rzecz to była niepojęta.
Hen daleko za górami
z nieba spadły trzy pisklęta.
Całe czarne i puchate.
Ni gołębie, ni to kury.
Nikt nie wiedział czyje dziatki.
Dziwny wybryk, cud natury,
Trudno wierzyć w tę opowieść.
Choć nie jadły, choć nie piły,
rosły wszystkie jak na drożdżach.
Gromadziły zapas siły.
Kiedy minął pierwszy roczek,
wszystkie z gniazda wyfrunęły.
Rzecz się stała niepojęta,
swoje czarne pióra zdjęły.
A pod nimi miały suknie.
Delikatne, cudne, zwiewne.
Że to nie są żadne ptaki,
to już wtedy było pewne.
Zachodzili wszyscy w głowę.
Rzecz to była niepojęta.
Jakim cudem to się stało.
Skąd się wzięły te dziewczęta.
Dziwnym trafem, w tamtym czasie
czarownice zlot swój miały.
Wszędobylskie i ciekawskie
ten fenomen omawiały.
Przypomniały sobie o tym,
że na dworze arcyksięcia,
bardzo dawno na odchodnym
wyszeptały trzy zaklęcia.
Te dziewczyny to księżniczki
zamienione w czarne kruki.
Tylko miłość je wyzwoli,
a to bardzo trudna sztuka.
Kto pokocha czarne ptaki,
kto założy im pierścionek?
Trzy kwadranse w ciągu doby
porzucają z piór osłonę.
Bo te wstrętne czarownice
lubią ludziom ból zadawać.
Łzy zbierają na korale,
dla nich przednia to zabawa.
Ale jedno powiem wnusiu,
jak to zawsze w bajkach bywa,
chociaż łez jest całkiem sporo,
zakończenia są szczęśliwe.
Tak się składa moja droga,
że nie wierzchnia szata zdobi,
lecz charakter, wnętrze serca,
moc przyjaciół przysposobi.
A dziewczęta, co tu mówić
moc miłości w sercach miały.
Swym urokiem, dobrym słowem,
ludzi sobie zjednywały.
Trzy kwadranse, choć to mało,
dały pannom wyzwolenie.
Wszystkie miłość odnalazły,
- rzekła babcia z rozmarzeniem.
fot. z netu