„ Przygody rudej kurki „
Część V
„ Z wizytą u zajączka „
Wybrała się kurka, ruda kurka, kurka z wiejskiego podwórka
w odwiedziny do wiewiórki swej leśnej przyjaciółki,
by razem z nią do końca lata zwiedzić kawał świata.
Worek na plecy zarzuciła, który sama starannie uszyła.
Wyhaftowała nań kwiatki, kolorowe cynie i bławatki.
Szybko do lasu się udała. Tam swą przyjaciółkę spotkała.
Gdy tylko się spotkały, na wycieczkę pognały.
Idą leśną droga. Widzą chatkę kolorową.
Przed chatką stają I choć to brzydko– przez okienko zaglądają.
Na środku pokoiku, na sznurkowym dywaniku
stoi malutkie łóżeczko. W łóżeczku śpi zająca dziecko.
Wystrojona mama Zającowa stoi przy drzwiach do wyjścia gotowa.
Patrzy tylko czy synek śpi. Już otwiera małe drzwi.
Dzień dobry pani Zającowo- czy pani miewa się zdrowo?
Jak maleństwo się chowa? Ładna jest ta pani chatka nowa-zagaduje wiewiórka.
Dobrze, że cię widzę wiewiórko kochana mówi pani Zającowa roześmiana.
Właśnie chcę ruszyć w drogę, synka samego zostawić nie mogę.
Proszę cię kochana przypilnuj mi synka do wieczora, a może nawet do rana.
Wyruszam do miasta po mąkę i jajka do ciasta.
Muszę upiec biszkopciki I rumiane chrupiące rogaliki.
Otrzymałam list od matki przyjedzie w niedzielę do mej chatki.
Chce zobaczyć mego syna. To jej wnuk jedynak.
Wiewiórka z kurką zostały. Zajączka małego pilnować obiecały.
Zajączek smacznie śpi. Kapustka mu się śni.
Gdy się budzi zaczyna marudzić.
Lecz w mig rozchmurza się. Rozkazuje-szybko zabawiajcie mnie.
Ty wiewiórko skacz, a ty kurko gdacz.
Skaczą, gdaczą i brykają obertasy wywijają.
Podskakują, podrygują, przyśpiewki wyśpiewują.
Zajączek na łóżeczku skacze I jak kurka gdacze.
Wiewiórka siada na tapczanie. Zmęczyło ją to skakanie.
Kurka z zajączkiem dalej swawolą. Na mały stolik się gramolą.
Stolik cicho jęczy. Jakże mnie ten stukot męczy.
Złamania strasznie się boję, obolałe już są kości moje.
Rację stolik miał, że się bał, no bo już się cały chwiał .
Naraz trach, stolik bach.
Nogi połamane. Po pokoju porozrzucane.
Kurka też ma dosyć. Kończmy już te figle- lepiej wezmę w ręce igłę.
Uszyję zajączkowi spodnie, bardzo modnie.
Bufiaste, falbaniaste.
Wiewiórko linijkę bierz, zajączka szybko zmierz.
Ty zajączku poszukaj wszędzie, na pewno materiał jakiś będzie.
Pędzi zajączek z czerwonym materiałem w groszki żółte oraz białe.
Z tego będą cudo spodnie. Modne i wygodne.
Kurka bierze się do pracy. Coś tam sobie kredą znaczy.
Tu przycina, tam obcina. Coraz mniejsza jest dzianina.
Marszczy gniewnie czoło. Materiału jest za mało.
Daj zajączku materiał nowy, bardziej kolorowy.
Ta zasłona w kwiaty się nadaje. Już ją zajączek ściąga z okna i kurce podaje.
Kurka w mig przycina. Mierzy, mierzy i obcina.
Zasłona jest za mała. Dobra będzie ta firanka biała.
I znów mierzy i znów kroi. Ta firanka jest za krótka mili moi.
Z tego koca w kratę będą spodnie. Spodnie ładne, ciepłe i wygodne.
Czyś ty kurko szyła kiedy spodnie?- pyta wiewiórka wymownie.
Tyle materiałów zniszczyłaś, a spodni nie uszyłaś.
Strach pomyśleć co to będzie, gdy tu pani Zającowa wejdzie.
Zniszczony w kratę koc, firanka, zasłony oraz materiał w groszki czerwony.
Nim pani Zającowa wróci wszystko posprzątać musimy.
Pocięty materiał wyrzucimy do śmieci. Nowe zasłony powiesimy.
Pędzę szybko do dziupli, przyniosę materiał zielony. Uszyjemy z niego nowe zasłony.
Wiewiórka do dziupli pognała, a kurka z zajączkiem została.
Do snu ułożyła, piękną kołysankę zanuciła.
Teraz czeka na wiewiórkę swą rudą przyjaciółkę.
Stukot posłyszała. To wiewiórka dorożką przyjechała.
Uśmiechnięta wesoła z daleka woła:
-kurko nie smuć się, wcale nie jest źle.
Wszystko co potrzebne nam w tej dorożce mam.
Nawet mam materiał czerwony w groszki. Wyciągajmy paczki z dorożki.
Niespodziankę mam. Spojrzyj na tę paczkę tam.
Takie same w niej zasłony jakie w oknie były powieszone.
Od pani sroki je wytargowałam. Dużo za nie chciała.
Dałam jej złoty wisiorek i szklanych kamyczków pełen worek.
Zasłony szybko powiesimy. Złamany stolik naprawić zdążymy.
Wzięła kurka wiertarkę w swe ręce – zaraz do stolika śrubkę przykręcę.
W mig śrubeczka przykręcona, nóżka do stolika przytwierdzona.
Stolik się nie chwieje, kurka radośnie się śmieje.
Kukuryku, kukuryku mamy posprzątane w pokoiku.
Wiewiórka fartuszek założyła, ciasto na racuszki zarobiła.
Wkroiła sporo jabłuszek, pierwszy pachnie już placuszek.
Do zajączka dociera zapach. Szybko staje na dwóch łapach.
Bierze dymiący placuszek I ciepłego mleczka pełny garnuszek.
Właśnie pani Zającowa wróciła. Placuszkami się również posiliła.
Zajączek do niej podbiega:
-oj mamo jak długo spałem. Prześmieszny sen miałem.
Kurka mi szyć spodnie chciała choć o szyciu pojęcia nie miała.
Tuzin materiałów zniszczyła, spodenek nie uszyła.
Wiewiórka z kurką oczkiem mrugają, cichutko chichotają.
Pani Zającowa się nie dowie, że to nie we śnie było lecz na jawie.
Wyruszyć w las już najwyższy czas-
rzekła kurka, ruda kurka, kurka z wiejskiego podwórka.
Mamę Zającową pożegnały i do lasu szybko pognały.
Do końca lata chcą zwiedzić kawał świata.
Lecz wtem co to? Kurka źle stanęła , nóżkę swą zwichnęła.
Położyć się musi choć do zwiedzania świata ją kusi.
Jeśli ciągle będzie pecha miała, stale będzie w łóżku leżała.
Musi zwiedzanie świata odłożyć do przyszłego lata.