„ Przygoda podczas opalania „
Pewnego razu, gdy Basia w ogródku się opalała,
malutkiego bajkowego krasnoluda dojrzała.
Ten ludek maleńki
miał zielone spodenki,
butki czerwone,
czapkę z pomponem,
długą siwą brodę,
oczka szafirowe.
Basia z krasnoludkiem porozmawiać chciała,
lecz w tym momencie mama ją zawołała.
Wiesz, że nie wolno na słońcu leżeć godzinami,
bo to grozi udarem i oparzeniami.
Cóż Basia zrobić miała.
Acz niechętnie, ale mamy posłuchała.
Posiedziała trochę w domu,
po czym wymknęła się po kryjomu.
Ponownie koc na słońcu rozłożyła
i wygodnie się na nim położyła.
Żar z nieba leje,
słoneczko niemiłosiernie grzeje.
Basia cieszy się, że się opali.
Nagle znalazła się wśród krasnali.
Krasnalek z długą brodą prosto do niej kroczy,
uśmiecha się, coś pokazuje, jest przeuroczy.
Wiesz Basiu- to jest bajkowy ogródek,
odezwał się wesoło krasnoludek,
Jeśli chcesz przeżyć wspaniałe przygody,
musisz wypić ten kubek zimnej wody.
To jest woda zaczarowana,
z cudownego tajemnego dzbana.
Kubek Basi podał
i cichutko dodał-
nie bój się kochanie
krótkie jest wody działanie.
Kiedy jej moc ustanie,
na powrót do swego świata się przedostaniesz.
A, że Basia spragniona była,
szybko wodę wypiła.
W to co zobaczyła,
ledwie uwierzyła.
Znalazła się przed ogromnym zamkiem
z wieżyczkami i krużgankiem.
Na dziedziniec karety właśnie zajeżdżają.
Wielkie tłumy gości się zjeżdżają.
Co się dzieje?- Basia pyta
Nie wiesz?- mówi jakaś kobieta-
dziś księżniczki zaślubiny,
zazdroszczą jej wszystkie dziewczyny.
Poślubi księcia Artura,
syna najpotężniejszego króla.
Wtem ktoś za rękę chwyta Basię.
Pośpieszmy się proszę.
Dworskie damy,
ciągną ją do zamkowej bramy.
Do zaślubin niewiele czasu zostało,
a pracy mamy nie mało.
Król Artur już przyjechał.
Tam stoi jego złota kareta.
Godzina zaślubin wyznaczona.
Jutro opuścisz zamek jako jego żona.
Kilkanaście panien Basię okrążyło
i do zamku poprowadziło.
Wprost do łaźni ją zabierają
i w gorącej wodzie zanurzają.
Oj, gorąca woda!- Basia krzyczy- parzy!
Zaraz się tu ugotuję, usmażę.
Cztery służebne panny
pomagają Basi wyjść z wanny.
Parzyć na chwilę przestało,
ale w głowie jej zaszumiało.
Basia się zachwiała,
głowa ją rozbolała,
duszno jej się zrobiło,
serduszko szybko zabiło.
Co się dzieje?
Zaraz chyba zemdleję.
Oblała się potem cała,
gorączki biedaczka dostała.
Bardzo osłabiona,
padła w czyjeś miękkie ramiona.
Z trudem otwiera oczy.
A tu zatrwożona mama na nią patrzy.
Basiu! Basiu!- woła.
Rękę przykłada do Basi czoła.
Basia jest rozpalona cała,
za długo na słońcu leżała.
Mama do cienia ją przenosi.
Wypij tę wodę z sokiem prosi.
Wilgotnymi ręcznikami córkę okłada.
Basia jest cała blada.
A mama Basię tak prosiła,
by na słońcu się nie prażyła.
Na pomoc przybiegła ciocia Ala,
to pielęgniarka ze szpitala.
Wie jak postępować,
ważne, by nie panikować.
Fachowa pomoc udzielona Basi,
szybko ulgę jej przynosi.
Basia lepiej się czuje,
że nie posłuchała mamy mocno teraz żałuje.
Nie będzie więcej na słońcu plackiem leżała,
solennie to mamie obiecała.
Nie chce ze słonecznego żaru,
dostać udaru.