„ Bezpiętek- ni ptak, ni ssak, ni ryba”
Na wybrzeżu
żyje dziwne zwierzę.
Ni to ptak, ni ssak, ni ryba.
Bezpiętek ten zwierz się nazywa.
Jest cały fioletowy.
Kształtem przypomina podkowę.
Ma długą trąbę.
Ha, ha! Śmieszy wyglądem.
Zamiast nóg, płetwy ma
i do tego skrzydełka dwa,
długi ogon, cztery ręce,
sześć par oczu albo i więcej.
Uszy jak wielkie wachlarze.
Jest pomarszczony jak stuletni starzec.
Mieszka w zamku z piasku.
Meble ma z laskowych orzeszków.
W oknach glonowe firanki.
Z muszelek filiżanki.
Talerzyki z morskiej piany.
A co jada? Banany!
Powiem szczerze,
nie każdy może zobaczyć to zwierzę.
Ale Tosia, rudowłosa dziewczynka,
widziała Bezpiętka.
Kiedy opalała się na plaży,
Bezpiętek wyłonił się z morza,
podfrunął do Tosi,
do zamku zaprosił.
Kiedy rączkę mu podała,
w momencie zmalała.
Wyrosły jej skrzydełka,
kolorowe jak u motylka.
We dwójkę odfrunęli
w stronę morskiej kipieli.
Rozstąpiło się przed nimi morze,
zniknęła słoneczna plaża.
Wyłonił się zamek ogromniasty,
cały z żółtego piasku.
Tysiąc na nim było wieżyczek.
Okalało go tysiąc uliczek,
wysadzanych muszelkami, wąskich, krętych,
aż Tosi w głowie zakręciło się od tych zakrętów.
Główka ją rozbolała.
Pić jej się zachciało.
Przezorny Bezpiętek,
miał ze sobą wywar z mięty.
Tosia wypiła łyczek,
lecz nie pomogło jej to w niczym.
Główka dalej bolała
i spać jej się chciało.
Może się tu zatrzymamy,
prosiła Tosia, lecz on był nieubłagany.
Ni e pozwolił zatrzymać się Tosi,
a ona poczuła, że ktoś ją tarmosi.
Tosiu, Tosiu!
Obudź się, proszę!
Kochane dziecko,
nie wolno spać na słoneczku.
To grozi udarem słonecznym,
a on jest niebezpieczny.
Wiele razy prosiłam,
byś na słonku się nie smażyła.
Twoja skóra jest delikatna,
na słonko podatna.
Mamo dziwnie się czuję,
ja chyba wariuję.
Jakiegoś stworka widziałam!
Czy ja spałam?
Czy on naprawdę tu był,
czy tylko mi się śnił?
Cały był fioletowy,
miał dwie głowy………
Tak, tak! Pewnie nos i trąbę miał
i do swego królestwa cię porwał.
Tak było mamo. Skąd wiesz?
Bo ten dziwny zwierz,
no wiesz, gdy ja byłam mała,
też go widziałam.
I powiem szczerze,
chciałabym znowu zobaczyć to zwierzę.
Czy on wróci tu do nas?
Stworki lubią dzieci,
zapewne jutro znowu przyleci.
Wy przecież fantazję macie,
te stworki wymyślacie.
Ja Bezpiętka nie wymyśliłam,
Tosia się oburzyła.
To nie był sen,
on naprawdę tu był.
Sama mówiłaś, że znasz Bezpiętka.
Już nie pamiętasz?
Skrzydełka miałam,
latałam.
Tosiu, to fantazja przecież.
Skrzydełek nie mają dzieci.
Ale fantazja, to wspaniała sprawa.
Z nią jest świetna zabawa.
Z fantazją się człowiek nie nudzi.
Niestety z fantazji trzeba się obudzić.
Teresa 12:30, 4 sierpnia 2015
To niesamowite,że z fantazją człowiek się nie nudzi ale niestety że z FANTAZJI trzeba niestety się obudzić.... Pozdrawiam serdecznie, często czytam.Jak jest mi ciężko na duszy to Pani wiersze pomagają mi, dlatego często zaglądam na pani stronkę.Dziękuję...
Odpowiedz