„ Kotek z Białowieży”
Pewien kotek z Białowieży
Postanowił samolotem świat przemierzyć
Już bilety zabukował
Już walizkę swą spakował
Lecz niestety mili moi
On się przecież latać boi
Gdy przypomniał sobie o tym
Postanowił iść na piechotę
Lecz tu problem jest nie lada
Żadnych butów nie posiada
Więc do szewca szybko ruszył
By mu piękne buty uszył
Wygodne z długimi cholewami
Z czerwonymi sznurówkami
A do tego, żeby same chodziły
Tysiąc kilometrów dziennie robiły
Choćby mnie prosiło tysiąc kotów
Ja nie uszyję takich butów
To nie bajka, to życie
Takich butów nie ma przecież
Szewc odprawił z kwitkiem kota
Szybko wziął się do roboty
Zmartwiony, zasmucony kotek
Na podróż piechotą stracił ochotę
Ciągle myśli kombinuje
Może jachtem pożegluję?
Lecz przypomniał sobie o tym
Że z chorobą morską ma kłopoty
Więc cóż mu pozostaje
Pociągi, trolejbusy, tramwaje
Hulajnogi ,motory, rowery
Skutery, samochody, traktory
Deskorolki, samochody ciężarowe
Ależ tego tyle, złapał się za głowę
Zmęczony główkowaniem
Położył się na tapczanie
Jak się wyśpi, to pomyśli
Lecz kiedy mały śpioszek wstał
O przemierzaniu świata zapomniał
Uciekły mu z głowy pomysły wszystkie
Gdy zobaczył małą polną myszkę