„ Mój dziadek nie jest Frankensteinem”
Chłopaki jedziemy odwiedzić dziadka Tośka- zakomunikowała mama sowim synom: czteroletniemu Patrykowi i sześcioletniemu Oskarowi- dziadek wyszedł już ze szpitala i czeka na nas stęskniony.
- Ja nigdzie nie jadę- stanowczo obwieścił Patryk.
Mama spojrzała na niego zaskoczona. Co się stało? – nie mogła uwierzyć w to, co słyszy. Przecież Patryk uwielbia swego dziadka i wyjazdy na wieś.
- Ja nigdzie nie jadę, zostanę z babcią Terenią, a ty jedź z Oskarem- powtórzył Patryk, widząc jak mama wyjmuje z półki wyjściowe ubrania.
- Dlaczego nie chcesz jechać Patryku? Wiesz jak dziadek tęskni za tobą? On cię tak bardzo kocha. Będzie mu smutno, kiedy nie przyjedziesz.
- Wystarczy mu Oskar, a ja nie jadę, bo, bo, bo……….
- No wyduś wreszcie z siebie, dlaczego? - ponaglała mama.
- Bo ja się boję Frankensteina- wydukał cichutko.
Mama zaniemówiła.
- Frankensteina?
- No przecież mówiłaś tacie, że w szpitalu dziadka pocięli, poszyli, zrobili z niego Frankensteina, a to taki potwór – odpowiedział cichutkim głosikiem Patryk.
Mamie zachciało się śmiać, ale zmuszona była wytłumaczyć Patrykowi, dlaczego tak mówiła.
- Pamiętasz Patryku jak mama latem miała wycięte na plecach znamię? Długo nosiłam opatrunek. Pozostał mi maleńki ślad po szyciu. I czy jestem Frankensteinem? Nie! Dziadek miał operację serduszka i pan doktor musiał się tam dostać. Trzeba było zrobić dziurkę. Taką dużą dziurkę. Potem te dziurkę zaszył, żeby serduszko nie wypadło. Dziadek przez jakiś czas będzie miał takie ślady po szyciu. To będą takie duże ślady, dlatego skojarzyły mi się z Frankensteinem. A skąd ty w ogóle wiesz jak wygląda Frankenstein? Gdzie ty go widziałeś?
- W telewizji. Mamusiu nie denerwuj się, ja tylko jednym oczkiem zaglądałem, taką małą, maleńką chwileczkę, bo tata zaraz zmienił kanał. To dziadek na pewno nie jest potworem?
- No nie kochanie.
- To ja jadę, hura, hura!- zawołał ucieszony.