„ Wróżka Zębuszka„
Babcia Malwinka siedziała w swoim ulubionym fotelu, czytając poranną prasę, kiedy podeszła do niej sześcioletnia Zosia, zadając pytanie:
-Babciu, czy Ty widziałaś kiedyś Wróżkę Zębuszkę?
- Nie kochanie , nie widziałam i nie słyszałam o takiej wróżce- odpowiedziała babcia.
- To niemożliwe babciu, na pewno o niej słyszałaś, wszyscy ją znają- nie dawała za wygraną Zosia, a Zuzia – siostra bliźniaczka- nie wierząc babci- spytała- to kto przyniósł naszej mamusi prezent, gdy straciła pierwszy ząbek?
- A, to o taką wróżkę od ząbków wam chodzi? Ktoś mi mówił, że taka wróżka pojawiła się na świecie. Z tego co wiem, to ona jest bardzo młoda. Jak wasza mama była malutka, to jej jeszcze na świecie nie było- odpowiedziała babcia.
- Naprawdę?- zdziwiły się dziewczynki.
- Tak, tak – potakiwała babcia - podobno urodziła się niedawno- coś wasza mama mi wspominała. Ale dlaczego ona was tak interesuje?
- Bo babciu zobacz, mój ząbek się rusza- mówiła Zosia, pokazując chwiejący ząbek.
- Oj, rzeczywiście rusza się i to mocno. Myślę, że ta wróżka przyjdzie do ciebie Zosieńko. Ale czy ty wiesz co trzeba zrobić, by przyszła?
- Wiem babciu. Podobno wypadnięty ząbek trzeba ładnie owinąć w bibułkę i wsadzić pod poduszkę, wymawiając jakieś zaklęcie. Wróżka Zębuszka przyniesie jakiś mały prezencik lub pieniążek, w zamian za ząbek, który sobie zabierze. Wiesz ona przychodzi jak wszyscy śpią. Tylko jest problem- ja nie pamiętam zaklęcia. I co my zrobimy? –zapytała zmartwiona Zosia.
- Po pierwsze, to ząbek jeszcze nie wypadł, a po drugie- myślę, że do czasu kiedy ząbek wypadnie uda nam się gdzieś zdobyć tę formułę zaklęcia, a może zaklęcie nie jest potrzebne?- uspokajała babcia Zosię. Może wystarczy głośno powiedzieć jakiś wierszyk, na przykład:
Wróżko Zębuszko
kładę ząbek pod poduszką.
Weź go sobie.
Mi on niepotrzebny- bowiem
wyrośnie mi ząbek nowy.
Piękny zdrowy.
Końcowy fragment rozmowy usłyszała wchodząca właśnie do pokoju Emilka. Emilka to trzynastoletnia pannica, więc wypadanie pierwszych ząbków ma już za sobą.
- Zaklęcie nie jest potrzebne, wystarczy jak schowasz ząbek pod poduszką. Wróżka Zębuszka sama przyjdzie- zobaczysz Zosiu- powiedziała Emilka, mrugając do babci porozumiewawczo- ale ten wierszyk możesz powiedzieć, jeśli chcesz. Sama go wymyśliłaś babciu?
- Noo. Widzisz Zosiu to o nic nie musimy się martwić, schowasz ząbek, powiesz wierszyk i to wszystko- skwitowała babcia i poszła do kuchni zająć się obiadem.
Dzieci między sobą jeszcze długo opowiadały o wróżce i wypadających ząbkach. Babcia gotując, przysłuchiwała się dyskusji, toczącej się w pokoju obok.
- Jak ci wypadną ząbki, to jak będziesz gryzła chlebek?- interesował się czteroletni Franuś- będziesz taka brzydka! Ja widziałem w telewizji takiego pana bez zębów. On wyglądał jak jakiś potwór.
- Franusiu Zosi wyrosną nowe ząbki, a i te nie wypadną jej wszystkie naraz – tłumaczyła maluszkowi Emilka. Te pierwsze ząbki wypadają wszystkim. Tobie też wypadną.
- Ja nie chcę być bez ząbków- zawołał przerażony Franek.
- Ale wszystkim dzieciom wypadają- powiedziała Emilka-To są mleczne ząbki.
- Niby z mleka?- wtrącił pytanie Patryk- sześcioletni kuzyn dziewczynek.
- Nie, nie z mleka, tylko taką mają nazwę. A czemu się tak nazywają? Może dlatego, że wyrastają jak odżywiamy sie głównie mlekiem?- próbowała odpowiedzieć sama sobie Emilka. Potem wyrastają zęby stałe. Trzeba o nie bardzo dbać, bo są bardzo podatne na próchnicę. Kiedy próchnica zaatakuje ząbki, można je stracić i następne już nie wyrosną. Dlatego pamiętajcie o dokładnym szorowaniu ząbków. Są różne pasty do zębów. Przecież wiecie, bo myjecie codziennie ząbki.
- A Patryk dzisiaj nie umył- zawołał Franek.
- To nieprawda!- spytaj babci, ona widziała jak myłem- oburzony Patryk uderzył Franka w ramię.
- Tak widziałam, zawołała z kuchni babcia, słysząc oskarżenia Franka, ale nie wolno od razu bić Patryku. To nieładnie.
- Skarżyć też jest nieładnie, pani w przedszkolu nam mówiła- próbował się usprawiedliwić Patryk.
Ten Franuś to taki mały łobuziak. To właśnie on nie chciał rano umyć ząbków, tłumacząc, że w nocy nic nie jadł i ma je czyste. Ile się babcia musiała naprosić, żeby je wreszcie umył. Patryk bardzo szybko się denerwuje i ma tak brzydki zwyczaj klepania brata po ramieniu. Babcia niejednokrotnie tłumaczyła, że tak nie wolno, ale on stale się zapomina. Potem Franek płacze.
Tego popołudnia przyjechali rodzice dziewczynek. Przywieźli arbuz, który tak dziewczynki uwielbiają.
Dzieciaki zasiadły przy stole, delektując się nim. Zajadały z wielkim apetytem. Śmiechu było przy tym wiele. Nagle Zosia wstała od stołu i pobiegła do łazienki, zasłaniając buzię raczkami. Długo nie wychodziła. Zaniepokojona mama poszła zobaczyć co się stało, a Zosia stała i płakała.
- Co się stało?- zapytała mamusia- a ona łkając powiedziała, że zjadła ząbek.
Mamusia zajrzała do buzi i rzeczywiście zobaczyła puste miejsce, a po ząbku ani śladu. Zdawało się, że Zosia się nie uspokoi. Przecież miała przyjść Wróżka Zębuszka, a ząbka nie ma- i co teraz?
- Zosieńko nie płacz. Jak wypadnie drugi ząbek to włożysz go pod poduszkę- zasugerowała mamusia- i wtedy Wróżka Zębuszka przyjdzie.
- Ale Wróżka Zębuszka przynosi prezent, gdy wypada pierwszy ząbek. Tak w przedszkolu opowiadały wszystkie dzieci- mówiła zapłakana Zosia.
- Nie martw się Zosiu. Wróżka wie, że wypadł ci ząbek i na pewno coś przyniesie nocą- pocieszała mamusia. Przecież wróżki wszystko wiedzą.
- No chyba tak- Zosia przyznała mamusi rację i po tych słowach twarz Zosieńki się rozpromieniła. Będzie mogła spokojnie zasnąć, a rankiem będzie czekał na nią prezent. Teraz dumna pokazywała miejsce po zębie pozostałym dzieciakom. A one zafascynowane stały i każdy po kolei zaglądał. Zainteresowanie było ogromne. Chyba nawet przyjazd ufoludków nie wywołałby większego zainteresowania. Jak tym dzieciom niewiele potrzeba do szczęścia- pomyślała babcia i spokojnie usiadła w swoim ulubionym fotelu. Dzieciaki jeszcze długo rozmawiały o ząbkach, a babcia uśmiechała się zadowolona, że ma takie kochane wnuki. Martwiła się tylko, że wakacje się kończą i w „żabim domu” znowu zapanuje cisza.
„Żabi dom” to dom babci Malwinki, w którym wnuki spędzają letnie wakacje. Dom został tak nazwany z powodu koloru, na jaki jest pomalowany.