Bajka czy nie bajka
Pewnego słonecznego dnia mała Terenia poszła z mamą do lasu na jagody.
- Mamo spójrz, jaki malutki domek. Chyba krasnoludki w nim mieszkają.
- To tylko krzaczek dorodnych poziomek- mama wyprowadziła dziewczynkę z błędu.
Naburmuszona Terenia pognała przodem.
-Tereniu zatrzymaj się – wołała za nią mama.
Lecz ona pędziła jak wiatr, frunęła jak motylek. Nagle zahaczyła nóżką o wystające korzeń. Przewróciła się. I wtedy w trawie dojrzała krasnoludka.
- Stop!- zawołał - bo mnie podepczesz.
Stanęła, a on złapał ją za rączkę. Jak za dotknięciem czarodziejskiej różdżki Terenia zmalała. Stała w czerwonej sukience, czerwonej czapeczce i czerwonych butkach na środku ukwieconej łąki, gdzie krasnoludki mają swoje domki.
-Chodź Tereniu, mamy dużo pracy- poinformował krasnoludek. - Zebrała się już cała drużyna. Zbiór poziomek się rozpoczyna. Musimy je wszystkie zebrać. To rozkaz wróżki. Ludzie także je zbierają, to lekarstwo na przeziębienia i nie tylko. Wystarczy wypić parę kropelek. Dzisiejszej nocy eliksir powstanie. Więc śpieszyć się trzeba, bo tylko dzisiejsza noc da im magiczną moc.
Więc Terenia do pracy się zabrała. A gdy nazbierała pełen koszyk, do wróżki zaniosła. A tam praca wre. W kotle poziomki gotują się. Wróżka dodaje rozmaryn, tymianek, kurkumę, rumu pełen dzbanek, parę kropel rosy, dwa końskie włosy, kurze jajo, miodu antałek, cebulę, czosnek i jeden migdałek. I zaklęcie wypowiada. Coś szepce, woła, dodaje jeszcze jakieś zioła. I mikstura za moment będzie gotowa. Kto będzie w potrzebie, eliksir dostanie, z dokładnym opisem dawkowania. Ten, kto bez pytania eliksir wypić się odważy, przeżyje chwile grozy.
Lecz Terenia nie wierzy, że jakaś krzywda stać się jej może po słodkiej owocowej miksturze. A, że pić się jej chciało, po kryjomu, bez pytania wypiła duży łyczek. Natychmiast zaczęły się dziać rzeczy niesłychane.
-Och jeje, jeje, co się ze mną dzieje? Chyba w szalonym tempie dorośleję. Rosną moje nogi, ręce, cała się trzęsę. Rośnie ze mną sukienka. Duża robi się ze mnie panienka.
Rozgląda się. Przed dużym lustrem stoi, lecz zerknąć się boi. Nie ma czasu rozczulać się nad sobą, bo jakiś pan stanął obok i woła:
-Chodź na dół kochanie. Dzieci czekają na śniadanie. Do pracy się spóźnimy.
Tereska ze zdumieniem patrzy.
-Co to wszystko znaczy? Czyj to mąż, czyje dzieci? Z rak grzebień jej leci.
- Pośpiesz się Tereniu – ten pan woła.
A ona ściera pot z czoła.Choć wygląda jak dorosła pani, rozum ma małej Tereni. Nie rozumie, co się dzieje. Nie podoba się jej to. Zamyka oczy, uszy zatyka. Ogarnia ją panika. Co robić, gdzie jest mama, co ja tu robię sama? Lecz mamy nie ma. Starszy pan – niby mąż- do pracy ją odwozi.
- Tereniu kochana idź od razu na spotkanie. Ja wraz z prezesem dołączę na nie.
Terenia za głowę się łapie. Co ja narobiłam, po co ten eliksir piłam. Ja nie chcę być dorosła. Nie chcę mieć takich obowiązków. Pracy, dzieci. Chcę się bawić mieć koleżanki, do szkoły chodzić. Rozpłakała się biedna. Wtem szmer jakiś posłyszała. Jakby chrobot myszki. A to krasnoludek daje znaki. Po nodze się wspina. Macha rączkami.
- Krasnoludku mój malutki jak odwrócić eliksiru skutki. Ja nie chcę dorosłą być. Ja Już zawsze będę grzeczna, rodziców będę słuchała, bez pozwolenia nie będę się oddalała. Jak znowu zostać małą dziewczynką? Jak?
- Masz szczęście, że wróżka cię polubiła i antidotum sporządziła. W tym celu właśnie przybyłem, lecz buteleczkę z miksturą zgubiłem.
Terenia zaczęła gorączkowo szukać. Miotać się. Płakać. Na szczęście buteleczka szybko się odnalazła. Wypiła kropelkę. Zatrzęsła się cała. Zbladła i ………Gdy otworzyła oczy, mamusię zobaczyła. Ta ją cuci, po policzku klepie.
- Córeczko, ale mi strachu napędziłaś. Kiedy pobiegłaś przodem, potknęłaś się. Zemdlałaś. Na szczęście wróciłaś.
Terenia rzuciła się jej na szyję.
- Mamusiu kocham cię. Wiesz gdzie ja byłam? Ile strachu się najadłam.
Kiedy mamusia spojrzała na nią zdziwiona, Terenia machnęła rączką.
- Kiedyś ci opowiem, a teraz przyrzekam, że już zawsze będę grzeczną dziewczynką- to powiedziawszy wtuliła się w ramiona.
A kiedy wracały do domu i Terenia sięgała po poziomkę, zobaczyła krasnoludka. Mrugnęła do niego porozumiewawczo
- Jeszcze się spotkamy – szepnęła.
fot. z netu